Artbidy.com
×

Michelangelo Merisi da Caravaggio (1571 – 1610) to jeden z najbardziej rozpoznawalnych przez odbiorców  sztuki włoski kwiat historii malarstwa, którego twórczość przypadała na czasy tajemniczego baroku. Głębia i transcendentalność  jego dzieł, były ściśle związane z jego skąpanym w światło-cieniu gwałtownym życiem. Przykładem takiej pracy malarza, jest obraz ,,Dawid z głową Goliata”.

Historia Caravaggia

,,Dawid z głową Goliata” znajduje się obecnie w Rzymie w Galerii Borghese. Jest on wyjątkową klamrą, zamykającą smutne koleje losu wielkiego artysty. Czy jest więc lepszy moment roku, na pochylenie się nad ostatnim listem czy wręcz testamentem tak wybitnej postaci, niż skąpana w deszczu i błocie zima?                 

Obcowanie z tym portretem należy jednak zacząć od kontekstu biograficznego. Tak jak już wyżej wspomniałem, życie i postępowanie Caravaggia do najbardziej wzorcowych i godnych naśladowania nie należało. Nie jest to jednak nic wyjątkowego w obliczu panoramy życia codziennego tamtego okresu, a już szczególnie mając na myśli poczynania wrażliwych na otaczającą rzeczywistość artystów. Przez długi czas przed konsekwencjami jego wybryków chroniła go opieka patronów, jednak pewnego, wiosennego dnia Caravaggio prawdopodobnie popełnił o jedną zbrodnię za dużo, która postawiła pod znakiem zapytania jego przyszłe życie i zmusiła do ucieczki z Rzymu.

Otóż 29 maja roku 1906 włoski malarz miał jakoby przypadkowo zamordować Ranuccia Tomassoniego. Został uznany za winnego, więc aby zachować swoją głowę, czym prędzej zdecydował się uciec z Wiecznego Miasta. Szlak wygnańca zaprowadził go, między innymi do Neapolu, Sycylii czy Malty. W trakcie swojej tułaczki ukrywał się u rodziny Collonów, przebywał w klasztorze maltańskich joanitów oraz padł ofiarą zamachu, z którego szczęśliwie udało mu się wyjść cało. Właśnie w okresie tej osobistej odysei, Caravaggio (ok.1609 roku) stworzył jeden z ostatnich obrazów, przedstawiający Dawida tuż po zwycięstwie nad filistyńskim gigantem. Dzieło zostało wysłane do kardynała Scipiona Borghesa, z nadzieją, że zawarta w nim skrucha artysty zapewni mu ułaskawienie i bezpieczny powrót do Rzymu. Ta długo wyczekiwana decyzja ujrzała światło dzienne, jednak samemu oskarżonemu, nie udało się już wrócić do stolicy.

Tak jak enigmatyczną sztukę tworzył Caravaggio tak i tajemnicą osnute są okoliczności jego śmierci. Jedna  z wersji głosi, że po wielu perturbacjach podczas rejsu łodzią (w trakcie postoju został wtrącony do więzienia, łódź odpłynęła, a on sam najprawdopodobniej wykupił się z aresztu) i próbie dojścia do Rzymu na własnych nogach, artysta zmarł z nieznananego w pełni powodu (według niektórych naukowców przyczyną śmierci, mógł być udar słoneczny, syfilis bądź gronkowiec), nieopodal celu jego ostatniej wędrówki.  Zamiast artysty do miasta dotarł tylko jego obraz -,,Dawid z głową Goliata".

Dawid i Goliat

Przejście do analizy samego dzieła to idealny moment na istotne sprostowanie. Wcześniej opisując obraz użyłem określenia ,,portret”, właściwszym w tym przypadku jest jednak  stwierdzenie, iż twór Caravaggia to ,,autoportret”, ponieważ autor w bardzo przemyślany sposób umieścił na nim swoją podobiznę. Zabieg uwieczniania przez artystów swojego wizerunku na obrazach oczywiście nie był i nie jest niczym nowym (nawet w przypadku samego Caravaggia, który stosował ten zabieg przy poprzednich pracach). W tym przypadku włoski artysta  zaprezentował swoją twarz w odciętej głowie starego Goliata. Ten fakt, który mnie osobiście przyprawia o pobudzające dreszcze, otwiera kompletnie nową drogę interpretacji, jaką jest odnalezienie prawdy o przemianie, mającej miejsce w życiu wygnańca.  

Zagłębmy się jednak już w samą scenę, którą Caravaggio uwiecznił na płótnie. Przedstawia ona moment zwycięstwa. Jesteśmy tego świadomi ze względu na powszechną znajomość biblijnej opowieści. Jednak im dłuższej refleksji poddamy namalowaną sytuację, tym szybciej odczujemy pewnego rodzaju dysonans.  Artysta bowiem dokonuje bardzo osobistej reinterpretacji tego momentu. Młody Dawid nie jest otoczony tłumem skandującym jego imię, z obrazu nie płynie dźwięk fanfar, łopoczących chorągwi czy zwycięskich pieśni. Jedyny dźwięk, jaki wydawałoby się, że owy obraz wydaje, to dźwięk ciszy. W tej ciszy stoi Dawid, w którego postawie i mimice nie da się wychwycić radości z odniesionego triumfu. Wręcz przeciwnie. Jest on pogrążony we współczuciu i zadumie. Trzyma w ręce głowę starego Caravaggia, na którego obumarłej twarzy widać zniszczenie życiem. W drugiej zaś dłoni Dawid  wciąż dzierży miecz, ozdobiony inskrypcją: ,,H-AS OS”, która oznacza łacińskie przysłowie ,,Humilitas occidit superbiam” (,,Pokora zabija dumę”). Tak wydawałoby się prosty obraz, pozbawiony licznych detali, nagle zarzuca nas olbrzymią ilością informacji. Oczywiście nie jest to wada, wręcz przeciwnie, ponieważ pozwala nam to poczuć gęstą atmosferę uwiecznionej chwili.

Rozmyślanie nad osobistym wymiarem tego dzieła, może prowadzić do ciekawego wniosku na temat metamorfozy jaka zaszła u schyłku życia artysty. Otóż jeżeli w głowie Goliata Caravaggio umieścił swoją podobiznę, to przedstawiając Dawida, mógł również obdarzyć go nową twarzą, twarzą młodego Caravaggia. Nowy, pokorny i skruszony człowiek zabija, a więc wymazuje ze swojego życia starego, zniszczonego hulaszczym trybem życia artystę. Obrazu tego nie można lepiej opisać, niż jako swoistą spowiedź i uwiecznienie trapiącego żalu, ale także jako nadzieję, że z życiowych prochów starca, narodził się czysty i przepełniony witalną siłą młodzieniec. Pozostaje jednak pytanie, co tak naprawdę spowodowało przemianę Caravaggia. Czy była to rzeczywista refleksja i skrucha, czy był to strach o ciążący nad jego głową wyrok, czy może kolejny wybryk i sposób na uniknięcie konsekwencji barokowego chuligana? Tego już raczej się nie dowiemy.

,,Pokora zabija dumę” to jedno z najpiękniejszych przysłów, które stawia kropkę nad tragicznym losem i mistyczną twórczością Caravaggia, równocześnie pozostawiając wskazówkę dla przyszłych pokoleń, a w szczególności przyszłych pokoleń artystów. Samo zaś spędzanie czasu nad interpretacją dzieł tego włoskiego malarza i równoczesne odkrywanie jego losów, można z pewnością uznać za technikę medytacji nad ludzką naturą i jej dynamizmem, którą z całego serca polecam, szczególnie w ciche, skąpane w światło-cieniu zimowe wieczory.

Dodano 2020-02-20 w Historie przez Kamil Kusztal
Koszyk