W londyńskiej Saatchi Gallery od 31 marca do 30 maja można oglądać pierwszą wystawę selfie.
,,Maluję autoportrety, ponieważ przeważne jestem sama, ponieważ jestem osobą, którą znam najlepiej” – to słowa Fridy Kahlo.Słownik oksfordzki definiuje selfie jako zdjęcie wykonane i zarazem przedstawiające osobę fotografującą. Zwykle używa się do tego smartfonu lub kamery internetowej, a kolejno opublikowanie zdjęcia w social mediach. Niektórzy dopatrują się początków selfie w fotografiach sprzed stu lat. Na zdjęciu z 1913 córka cara Rosji – Anastazja sfotografowała samą siebie widoczną w odbiciu lustrzanym.
Selfie ma jednak dłuższą genezę, co stara się wyjaśnić wystawa From Selfie to Self-Expression, otwarta w Saatchi Gallery 31 Marca. Jeśli pytanie postawione w tytule przysporzyło komukolwiek kłopotu, to odpowiedzią na nie jest właśnie selfie. Zarówno Rembrandt, jak i Kim Kardashian chętnie uwieczniali swoje podobizny. Dorobek malarski Rembrandta to nie tylko autoportrety, ale tych nie brakuje w jego spuściźnie. Ten szczególny rodzaj portretów nie tylko dokumentuje proces starzenia się malarzy i tworzy swego rodzaju autobiografię, ale jest także dobrym materiałem do badań nad zmianami w sposobie malowania poszczególnych artystów.
W XVII wieku jedynie malarze byli w stanie wykonać swoje własne portrety, podczas gdy dziś każdy przy pomocy smartfona może to zrobić. Wystawa powstała we współpracy z Huawei Mobile. W przestrzeni galerii pojawiły się wielkie ekrany, na których przy użyciu smartfonów można „likować” nie tylko zdjęcia, ale i zdigitalizowane dzieła sztuki jak ma to miejsce każdego dnia w social mediach.
Na wystawie zaprezentowano m.in. wizerunki malarskie Vincenta van Gogha, Fridy Kahlo, Diego Velazqueza, fotografie Andy Warhola, George Harrisona i wiele innych popularnych selfies, które stały się viralem. Obok zdjęć wykonanych przez m.in. Davida Beckhama, Leonardo Di Caprio nie mogło zabraknąć Kim Kardashian. Gwiazda w 2015 roku wydała specjalny album zatytułowany Selfish prezentujący własny zbiór tego rodzaju fotografii.
To nie pierwszy raz, kiedy galeria sztuki konfrontuje się z problemem selfie, lecz pierwszy, gdy rozważa się jego artystyczne walory. Kiedy trzy lata temu londyńska National Gallery umożliwiła zwiedzającym robienie sobie selfie, osoby z branży wyrażały swój sprzeciw wobec tego rodzaju obcowaniu z dziełami sztuki, pozbawionym jakiejkolwiek kontemplacji. Zaledwie trzy lata dzielą nas od rozważań czy pozwolić turystom wykonywać selfie w przestrzeni galerii do czasu, gdy podnosi się je do miana dzieła sztuki.
Dyrektor Wykonawczy Nigel Hurst tak wyjaśnia powody umieszczania selfie w sieci: ,,Nie chodzi o dzielenie się własnym życiem, chodzi tak naprawdę o dzielenie się wersją naszej tożsamości, w którą chcielibyśmy, aby ludzie wierzyli”. Pomysł wystawy powstał półtora roku temu. Galeria czy autor wystawy nie spotkali się dotąd z negatywnymi opiniami, choć nadal niektórzy kwestionuję selfie jako rodzaj dzieła sztuki. Hurst mówi o tym, że ,,[…]wszystko może zostać dziełem sztuki, jeśli ludzie zaakceptują i uwierzą w to, że jest to sztuka”, co jak wiemy, niejednokrotnie miało miejsce w dziejach historii sztuki. Ponadto Hurst stawia pytanie „W jaki sposób przeszła generacja ludzi będzie przedstawiać siebie?”.
Na wystawie nie zabrakło polskich akcentów. Krzysztof Wodiczko we współpracy z Rafaelem Lozano-Hemmer’em stworzyli instalację składającą się z 12 kamer przemysłowych, które dzięki specjalnej technologii umożliwiają wyświetlanie na ścianach wizerunków zwiedzających w czasie rzeczywistym, podczas robienia selfie. Celem autorów było zwrócenie uwagi na negatywne skutki życia w świecie napędzanym i kreowanym przez selfie.
Sztuka od wieków podporządkowuje się teraźniejszości i stawia wobec niej nowe pytania. Czy selfie to już dzieło sztuki? Być może fakt, że w przestrzeń galeryjną zawitały tego typu fotografie, daje nam odpowiedź. Pierwszą wystawę selfie oglądać można do 30 maja w londyńskiej Saatchi Gallery.