Choć w zeszłym roku obchodziliśmy setne urodziny surrealizmu, to raczej nie sam jubileuszowy nastrój stoi za sukcesem, jaki odniósł on na rynku sztuki w ostatnich latach.
Według wrześniowego raportu Sotheby's przeprowadzonego przez ArtTactic, łączna wartość wszystkich Magritte'ów sprzedanych na aukcjach od 2018 roku przekroczyła 1,2 miliarda dolarów, średnia cena za obraz rumuńskiego współczesnego artysty Adriana Ghenie wynosi 2,2 miliona dolarów, a Ewa Juszkiewicz nieprzerwanie pobija rekordy – i to nie tylko na polskim rynku.
Zauważycie – „dobrze, ale dzieła tych wszystkich osób znacznie się od siebie różnią. Czy aby na pewno należą do jednej tendencji artystycznej?" To słuszne pytanie, ponieważ wielu współczesnych twórców i twórczyń od lat dokonuje rewizji surrealizmu, jednocześnie częściowo czerpiąc z jego spuścizny.
Przykładami mogą być chociażby Marek Sobczyk i jego „Surrealizm – Kolonializm", tematyzujący sztukę pozaeuropejską jako źródło surrealizmu, lub Aleksandra Waliszewska sprzeciwiająca się interpretacji jej obrazów pod katem wątków psychoanalitycznych, kluczowych dla tego ruchu. „Inną sprawą jest to, że często opisuje się mnie jako malarkę inspirującą się surrealizmem" – padło z ust artystki w jej wywiadzie ze „Zwierciadłem" – „Surrealizm został już jakoś wtłoczony do świadomości i ludzie piszący o sztuce lubią wszystko wrzucać do wora z nim."
Rynek rządzi się jednak swoim prawem. Osoby artystyczne kategoryzuje się na potrzeby aukcji, dlatego określenia takie jak „surrealizm" obejmują obecnie szerszy zakres dzieł, niż założyłby André Breton. Z reguły należą do niego dzieła tematyzujące subiektywny odbiór świata wyrażony językiem deformacji, snu i fantazji.
Jak zauważył Robert Zeller, autor książki „New Surrealism" w wywiadzie dla Puck, istota surrealizmu – klasycznego i współczesnego – leży w jego zdolności czerpania z wcześniejszej sztuki, czego efektem jest freudowska „niesamowitość" („das Unheimliche"), czyli jakość sprawiająca, że rzeczy wydające się znajome jednocześnie wywołują w nas trudny do zdefiniowania lęk.
Wracając do analizy Sotheby's: w latach 2018-2024 sprzedaż sztuki klasyfikowanej jako surrealizm klasyczny (w czołówce: Magritte, Francis Picabia, Max Ernst, Salvador Dalí, Leonora Carrington) zaobserwowała znaczną tendencję wzrostową (8.8% w skali roku), podczas gdy wartość całego rynku spadła o 1.6% w skali roku. Wyraźny wzrost zanotowano na rynku surrealistów z Ameryki Łacińskiej – aż 22,8%.
Choć sztuka surrealistyczna tworzona współcześnie przynosi mniejsze zyski, to jej rynek rośnie w szybkim tempie, szczególnie w przypadku artystek. Na szczególną uwagę zasługują notowania Ewy Juszkiewicz, która znalazła się na piątym miejscu w kategorii współczesnej.
A co z muzeami? Tam surrealizm również cieszy się popularnością. W zeszłym roku w Warszawie mogliśmy obejrzeć wystawę „Surrealizm. Inne mity", na której zaprezentowano nie tylko symptomy surrealizmu w Polsce począwszy od dwudziestolecia miedzywojennego, lecz również współczesne dzieła czerpiące z tej spuścizny z dalszego dystansu. Wśród nich znalazły się np. dzieła Dominiki Olszowy i Jana Jakuba Ziółkowskiego.
W Monachium i Hamburgu na przełomie 2024 i 2025 roku również otwarto wystawy rewidujące ten ruch, z czego na tej monachijskiej, zatytułowanej „Aber hier leben? Nein danke" podjęto wątki antyfaszyzmu w kręgach surrealistów, a w Hamburgu na wystawie „Rendezvous der Träume" podjęto próbę zbadania jego związku z niemieckim romantyzmem.
Natomiast w Tate Britain trwa obecnie wystawa monograficzna poświęcona Ithell Colquhoun, członkini British Surrealist Group w latach 1930-1940.
Pomimo tego, że w kwestii trendów w świecie sztuki wiele zależy mimo wszystko od prywatnych instytucji, niektórzy badacze podejmuja się próby ich interepretacji.
Powrót do surrealizmu, nurtu, który rozkwitł w okresie międzywojennym, rozumiany jest na przykład jako odpowiedź na problemy społeczne, takie jak konflikty zbrojne czy lęk wiążący się z postępem technologicznym.
Zainteresowanie surrealizmem nie tylko na rynku, lecz również na szerszą skalę w instytucjach kultury, może wiązać się również z poczuciem wyczerpania sztuką abstrakcyjną, która – choć nie zawsze – niedostatecznie komentuje rzeczywistość, pod kątem zarówno indywidualnym, jak i politycznym.