Czy potrzebujemy sztuki w przestrzeni publicznej? Wiele z nas może pokiwać głowami, a mimo to wiadomość, że w Kielcach powstała rzeźba – w dodatku będąca właściwie jedynie lustrem wmontowanym w chodnik – która kosztowała dziesiątki tysięcy złotych, może wprawić nas w zakłopotanie.
Instalacja Marka Cecuły, zatytułowana „Niebo Kielc” wywołała burzę, z jaką tamtejsze środowisko artystyczne dawno się nie mierzyło. Żeby się o tym przekonać, wystarczy przeczytać komentarze na mediach społecznościowych kieleckiego Biura Wystaw Artystycznych lub zajrzeć na strony lokalnych mediów. „Nie znam nikogo, kto za własne pieniądze – ponad 85 tysięcy złotych – zainstalowałby w chodniku lustro o wymiarach dwa na dwa metry” – padło z ust kieleckiego radnego Jarosława Karysia w programie „Prawdę mówiąc" w Radiu eM Kielce.
W ubiegłym tygodniu instalacja została uroczyście odsłonięta na Placu Najświętszej Marii Panny przed katedrą w Kielcach. Jej autorem jest Marek Cecuła – częstochowianin z kieleckiej rodziny, który w przeszłości pracował jako dziekan Wydziału Ceramiki w nowojorskiej Parsons School of Design i profesor uczelni w Londynie i Bergen. W latach 90. na nowo związał się ze świętokrzyskimi instytucjami artystycznymi, między innymi w Kielcach i Ćmielowie.
„Niebo Kielc” to instalacja site-specific, komplementująca stojącą nieopodal barokową katedrę. Stanowi próbę wdrożenia sztuki współczesnej w historyczną przestrzeń, nie zakłócając jej. Lustro, naśladując otoczenie, stymuluje ciekawość przechodniów, skłaniając ich do zatrzymania się, spojrzenia na plac z innej perspektywy lub zwyczajnie zrobienie sobie zdjęcia. Instalacja spełniła swoje zadanie, jeżeli chodzi o wzbudzenie publicznego zainteresowania – przede wszystkim ze względu na jej koszt.
Kogo stać na inwestycję w sztukę w obliczu problemów finansowych, z którymi boryka się miasto?
Jak tłumaczy kieleckie BWA, „Niebo Kielc” zostało dofinansowane z grantu Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku. Spośród ponad 120 kandydatów z całego kraju zakwalifikowało się do niego 25 projektów. Z Orońska pochodziło 77,8 tysięcy złotych, do czego BWA dołożyło 9 tysięcy. Warto zaznaczyć, że dopłata była warunkiem uczestnictwa. Najwięcej pieniędzy przeznaczono na działania techniczne i organizacyjne – opłacenie wykonania, transportu, instalacji i zabezpieczenia obiektu.
To nie jedyny kielecki projekt, który otrzymał finansowanie z Centrum Rzeźby. W programie chodziło nie tylko o zadbanie o to, żeby w przestrzeni publicznej pojawiały się nowe dzieła sztuki, lecz również o konserwację istniejących już obiektów. W 2024 roku dzięki pieniądzom z grantu miasto rozpoczęło konserwację licznych niszczejących rzeźb terenowych z lat 60. i 70., które stanowiły pamiątkę po tamtejszych plenerach artystycznych.
Choć temu rodzajowi dziedzictwa artystyczne z PRL przypina się łatkę trudnego, to rzeźby plenerowe są nieodłącznym elementem centrum Kielc i przypominają przechodniom o długowiecznej tradycji kamieniarskiej i rzeźbiarskiej w tym regionie.
Pozostaje pytanie – czy rzeźby z PRL-u lub dwumetrowe lustro Cecuły komuś służą? Jak napisało BWA Kielce w swojej strategii działania na następne lata, „przełamywanie barier w odbiorze sztuki współczesnej i odkłamywanie strachu przed nią” obrano za jedną z jego głównych misji. Według planu opublikowanego na stronie oddziału, kielecki zespół pragnie wypracować swój własny wizerunek na tle podobnych polskich instytucji, również w oparciu o historię regionu i ważny wątek geologiczny. Na tej podstawie jego program, który dotychczas opierał się głównie na przeglądach artystycznych, zostanie unowocześniony, a to przyczyniłoby się do ożywienia lokalnej sceny artystycznej i podniesienia prestiżu Kielc jako centrum kulturalnego.
Co istotne, nowa strategia BWA Kielce zakłada stworzenie przestrzeni do dyskusji, która angażowałaby lokalną społeczność. Szum medialny wokół „Nieba Kielc” okazał się dobrą okazją do organizacji takiego panelu – instytucja zapowiedziała, że 14 października odbędzie się otwarta rozmowa na temat roli tej instalacji w mieście.